czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział III

                     Pobudka. Prysznic. Śniadanie. Makijaż. I co dalej? Nie mam kompletnie nic do roboty. Czy moje życie będzie tak wyglądało do końca wakacji? Chociaż, muszę przyznać, odkąd mieszkam z Zoe trochę się zmieniło. Pierwszy raz się upiłam. Gdyby w tamtym momencie widziała mnie moja matka... Jej zależy tylko na tym, abym była szkolnym prymusem i nie przynosiła jej wstydu. Nie obchodzi ją czy jestem szczęśliwa, mam przyjaciół, czy spełniam marzenia. Kiedyś tak nie było...ale od ostatniego roku zmieniła się nie do poznania. Wymieniła wszystko na młodszego o 5 lat, bogatego biznesmena. Może teraz jest wreszcie szczęśliwa? Może przez tamte lata męczyła się z nami? Nie wiem, ale nigdy nie zrozumiem jej postępowania.
            Wciągnęłam na siebie czarny, obcisły podkoszulek i jeansowe szorty. Wchodząc do kuchni od razu napotkałam uśmiechniętą Zoe.
          - Cześć. Albo mi się wydaję, albo jesteś jakaś przygnębiona. - powiedziała. Ta dziewczyna ma  chyba radar w oczach.
          - Wydaje ci się. Może to wina jakiejś niekorzystnej aury.
          - Niekorzystna aura? Nie w moim towarzystwie Hailey. Dzisiaj idziemy na zakupy.- odparła klaskając w swoje dłonie z idealnym manicurem. Nie protestowałam. Potrzebne mi były zakupy i to wszelkiego rodzaju: spożywcze, dekoracyjne i odzieżowe. Zauważyłam, że nie ubieram się dość... modnie, stylowo czy seksownie. Nie to, że mi na tym zależały, po prostu sądzę, że może to korzystnie wpłynąć na moją samoocenę. Nie uważam się za ładną. Zwykła twarz, włosy, nigdy nie byłam specjalnie szczupła, ani nie miałam idealnych krągłości. Babcia zawsze mi powtarzała: „Najważniejsze, że jesteś zdrowa". Tata ciągle mawiał mi, jestem piękna i że zasługuję na kogoś wspaniałego. On zawsze podnosił mnie na duchu. Tak bardzo mi go brakuje, a bezsilność mnie dobija.
             Dwie godziny później obładowane byłyśmy masą toreb z zakupami. Zmęczone przysiadłyśmy w małej kawiarni w centrum handlowym. Kupiłam zasłony, ramki, kilka dekoracyjnych pudełeczek, niezbędne pożywienie i parę ciuszków. Gdyby nie ingerencja Zoe prawdopodobnie nigdy bym ich nie wzięła. Ale stojąc w sklepowych przymierzalniach stwierdziłam, że całkiem nieźle na mnie leżą. Niektóre są trochę odważniejsze, ale mimo wszystko podobają mi się. Zamówiłyśmy sobie po mrożonej kawie. Nasz wzrok wylądował na przystojnym, młodym kelnerze. Brunetka od razu posłała mi znaczące spojrzenie, na co się roześmiałam.
        - O chłopaku z takim wyglądem mogę tylko pomarzyć.- westchnęłam.
        - Żartujesz? Jesteś śliczna dziewczyno! On cały czas na ciebie zerka- odpowiedziała Zoe. W tym momencie chłopak podszedł do nas, a ja gwałtownie wciągnęłam powietrze. Wydając mi resztę, pozostawił w mojej dłoni małą karteczkę. Czy ja dobrze widzę: „Zadzwoń do mnie" i jego numer telefonu? Zmrużyłam oczy, czując się niekomfortowo. Nie jestem przyzwyczajona do tego typu podrywów.
       - A nie mówiłam! - Zoe prawie krzyknęła, przez co skarciłam ją wzrokiem. To było miłe...ale nie sadzę, że coś z tego wyniknie. Ten kelner w porównaniu do Zayna...nie ma szans. Zresztą, o czym ja myślę?! Pokręciłam głową i chwyciłam torby gotowa do wyjścia.
             Zegar wskazywał 18. Zoe była przyklejona do telefonu od dłuższego czasu. Jej delikatny i podniesiony głosik wskazywał na to, że rozmawia z Louisem. Po chwili usłyszałam: „ Jasne, Hailey na pewno się zgodzi, do zobaczenia skarbie". Nie to, że byłam gumowym uchem. Zwykły przypadek.
        - Na co się zgodzę? - zapytałam, momentalnie zjawiając się u jej boku.
        - Idziemy dziś na imprezę, cała nasza paczka.
        - Ahh i co w związku z tym?
        - Cała nasz paczka, czyli Ty też! - uśmiechnęła się promiennie
        - Więc kwalifikuje się do waszej ekipy z Nowego Yorku? - spytałam unosząc kąciki ust.
        - Oczywiście, że tak. Musimy się zbierać, mamy tylko godzinę.- dodała, po czym zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Podeszłam do szafy i otworzyłam jej drzwiczki wydając głębokie westchnięcie. Po kilku minutach selekcji zdecydowałam się na zwiewną, pudrowo różową bluzkę z falbanką, na ramiączkach. Sięgała ona do pępka, ale postanowiłam ubrać wysokie szorty, więc tylko niewielka część mojego brzucha była odsłonięta. Do tego dopasowałam czarne koturny dodające mi kilka centymetrów wzrostu oraz pierścionek z dużym połyskującym kamieniem. Mój makijaż składał się z podkładu, maskary, eyelinera i perłowo-brązowych cieni na górnej powiece. Włosy pozostawiłam w naturalnym stanie, czyli lekkie fale opadające na ramiona. Zoe miała na sobie wzorzystą sukienkę na ramiączkach, a do tego różowe sportowe buty.
         - Cholera! Louis padnie, kiedy cię zobaczy! -wykrzyczałam patrząc na nią.
         - Coś czuję, że od Ciebie chłopaki nie oderwą wzroku. - powiedziała lustrując mnie od góry do dołu.
         - Emm, mogę cię o coś zapytać?- niepewnie na nią spojrzałam.
         - Pewnie.
         - Co miałaś ostatnio na myśli mówiąc, że Zayn jest...nieodpowiedni i ...
         - Miałam na myśli... cóż on nie bawi się w związki, raczej wykorzystuje dziewczyny w wiadomym celu,  w dodatku jest dość niebezpieczny.
         - Co masz na myśli mówiąc niebezpieczny?
         - Kiedyś się dowiesz...może nie teraz, ale w swoim czasie. - jej odpowiedź kompletnie zbiła mnie z tropu. O czym się dowiem?  Czuję się jak małe dziecko oszukiwane przez rodziców. Od zawsze niesamowicie denerwuje mnie, kiedy ktoś coś przede mną ukrywa. To uczucie jakbym nie była warta zaufania. Życie w nieświadomości to najgorsze, co może być. Nie chciałam naciskać na Zoe, bo nie zamierzam wyjść na wścibską i dociekliwą, ale to oczekiwanie zabija mnie od środka.
Usłyszałyśmy donośny dźwięk klaksonu sygnalizującego przyjazd chłopaków. Zamknęłyśmy drzwi i zbiegłyśmy po schodach, mało co nie zabijając się na moich butach. W aucie siedział już Louis, Niall i Liam, reszta prawdopodobnie była już na miejscu.
Po dziesięciu minutach drogi staliśmy pod całkiem przyzwoicie wyglądającym klubem. Jaskrawy neon ukazywał nazwę "Black Rabbit". Mina opadła mi, kiedy zauważyłam ciągnącą się do nieskończoności kolejkę przy wejściu. Niewzruszeni niczym moi towarzysze ruszyli prosto do jednego z ochroniarzy. Lou szepnął mu coś na ucho. Zaraz po tym każdy z nas swobodnie przeszedł przez bramkę, co nie obyło się bez gwizdów i wulgaryzmów ze strony czekających. Kto by pomyślał... ja, przeciętna zjadaczka chleba i takie względy?
Wchodząc do klubu od razu zostałam uderzona potężną mieszanką perfum, alkoholu, tytoniu i niezidentyfikowanego narkotyku. Przedzierając się przez całkiem sporą ilość osób dotarliśmy do loży. Tam siedzieli już Vicky, Harry i Zayn. Wstali i przywitali się z nami, a wzrok Mulata spoczął na mnie. Uśmiechnął się zadziornie, co nieco mnie zdezorientowało. Usiedliśmy z nimi i po chwili każdy trzymał już szklankę wypełnioną alkoholem. Skończyłam na dwóch drinkach, nie zamierzam znowu mierzyć się z potwornym kacem. Samokontrola podstawą! Lou i Zoe obściskiwali się w kącie, Harry tańczył z Vicky, Niall podrywał jakąś brunetkę, a Liam ciągle sms-ował. Rozważałam kilka opcji w tamtym momencie. Może powinnam wyjść na parkiet?
      - Chodź skarbie, zatańczymy- wzdrygnęłam się słysząc głos Zayna. Nie miałam odwagi (lub chęci) mu odmówić. Zmierzaliśmy w stronę parkietu, a ja niepewnie stawiałam każdy krok. Z głośników wydobywał się kawałek "Latch" Sama Smitha i Disclosure. Lekko się uśmiechnęłam, ponieważ lubię ten kawałek. Zayn obrócił mnie tyłem do siebie, a jego potężne dłonie spoczęły na mojej talii. Po chwili zjechały na biodra i zaczął delikatnie nimi poruszać próbując nadać nam rytm.
         - Rozluźnij się Hailey.- moje imię wypowiedziane jego ustami... to było takie... nazwanie tego byłoby niestosowne. Jego twarz znalazła się w zagłębieniu mojej szyi. Napięcie miedzy nami rosło lecz ja wciąż czułam się niezręcznie.
 I feel we’re close enough. 
Could I lock in your love.*
Jego oddech wywoływał u mnie ciarki. Nasze ciała poruszały się tak rytmicznie... Przysuwał mnie lekko do siebie. 
I’m so encaptured, got me wrapped up in your touch.
 Feel so enamored, hold me tight within your clutch. 
How do you do it, you got me losing every breath.**
Nagle obrócił mnie przodem tak, że nie było między nami przestrzeni. Poczułam jego usta na moim karku. Jakie to niesamowite uczucie kiedy pozostawiał tam mokre pocałunki. 
Now I’ve got you in my space.
 I won’t let go of you.
 Got you shackled in my embrace.
 I’m latching onto you.***
Jego dłonie masowały moje biodra, a ja powoli zatracałam się w nim. Nic nie miało wtedy znaczenia. Kompletnie zapomniałam o otaczających nas ludziach, którzy być może teraz nas obserwują. Ale zaraz! Ja go praktycznie nie znam. Czy nagle mój umysł się obudził? Oddaliłam się odrobinę od Zayna, ale wciąż tańczyliśmy.
         - Coś nie tak?- zapytał patrząc zdezorientowany. Nie, nic tylko właśnie przypomniałam sobie słowa Zoe mówiące że jesteś...kimś w rodzaju męskiej dziwki. Fuknęłam zdenerwowana pod nosem.
         - Nie, przepraszam, muszę do łazienki. - to pierwsze co przyszło mi do głowy. Odeszłam i skierowałam się do toalet. Spojrzałam w lustro poprawiając włosy, a twarz przemyłam zimną wodą. Wzięłam głęboki oddech. Zawsze w ten sposób próbowałam się uspokoić. Po chwili zdecydowałam opuścić pomieszczenie. Przechodząc przez parkiet zauważyłam tańczącego Zayna i Vicky. No oczywiście. Posłałam mu niemiłe spojrzenie i odeszłam prosto do loży. Od razu sięgnęłam po kieliszek i wypiłam shota. 
            - Coś się stało? - spytał Liam.
            - Nie, nie, po prostu uhh...pragnienie - odpowiedziałam bez namysłu.
            - Hailey, możemy porozmawiać? - zapytał... Zayn. Co on tu robi? Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo przyciągnął mnie za rękę i oddaliliśmy się kawałek. Byłam bardzo zdezorientowana. Nie miałam pojęcia czego on oczekiwał.
            - Czemu tak nagle wyszłaś i co to było za spojrzenie? - zapytał. On ma do mnie pretensje? Wyszłam tylko do łazienki a ten już przylepił się do innej. 
             - Czy ty w tym momencie żartujesz sobie ze mnie? - spojrzałam na niego gniewnie. Już miałam kontynuować swoją wypowiedź, kiedy Zayn wyjął z kieszeni komórkę i przyciągając ją do ucha. 
            - Halo?- syknął
            -.............
            - Co do...?
            -.................
            - Już idę. -warknął i nawet na mnie nie spojrzał, po prostu wyszedł. Zostawił mnie samą. Czułam się jak kompletna idiotka. Bawił się mną. Byłam bezwolnym narzędziem, marionetką.Nie zastanawiając się wybiegłam za nim z klubu. Kierowałam się zwykłą ciekawością, nie zamierzałam mu się narzucać. Po chwili znalazła się przy mnie Zoe i Louis. To co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach.


* tekst piosenki podanej w linku
Myślę, że jesteśmy wystarczająco blisko,
Mógłbym zamknąć się w Twojej miłości

**Jestem tak Tobą opętany, 

owinęłaś mnie swoim dotykiem
Czuję się taki zakochany, trzymaj mnie mocno w Twoim uścisku 
Jak Ty to robisz, przez Ciebie tracę każdy oddech.

***Teraz mam Cię w mojej przestrzeni,

 Nigdy Cię nie puszczę. 
Mam Cię spętaną w moich objęciach,
Zatrzaskuję się na Tobie


11 komentarzy:

  1. O Boże, o Boże, o Boże!! Ale mega rozdział!! Ten taniec z Malikiem....taki, romantyczny? Nie... To złe słowo, był raczej trochę erotyczny, ale i delikatny :) No i zakończenie...CZY JA MAM CIĘ ZAMORDOWAĆ?!! Jak no JAK mogłaś skończyć w TAKIM momencie?!! Ugh...Ja chcę wiedzieć co dalej!! Pisz szybciutko i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. wowow umarłam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka mnie osłabiła. Co takiego Hailey zobaczyła na zewnątrz? Jestem tego bardzo ciekawa. Weny<3
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne!! Zapraszam również na swojego bloga http://trouble-in-paradise-jbffpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakończenie rozdziału cholernie mnie zaciekawiło i chcę więcej! Ogólnie myślę, że widać, że między Malikiem, a Hailey coś jest; i te iskry podczas tańca! Świetny rozdział!
    Przy okazji zapraszam do czytania mojego famfictiom o Harrym, jest dość nietypowe, ale myślę, że ciekawe until-dawn-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! ;*
    Zapraszałaś mnie, zatem jestem! ;)
    Szybko łyknęłam prolog, który mnie wprowadził w cały nastrój, a nadrobienie tych kilku rozdziałów to bułka z masłem, sądząc po sposobie w jaki piszesz. :)
    Dlaczego? Otóż, odpowiedź jest prosta, moja droga. Masz lekkie pióro, więc jeśli to Twoje pierwsze opowiadanie, radzisz sobie świetnie! :)
    Przyznam również, że na co dzień nie obracam się w podobnych klimatach ff, lecz czemu by nie spróbować czegoś nowego? :)
    Jestem zainteresowana tym, co wydarzy się dalej, więc proszę, informuj mnie o nowościach tutaj. :)
    Buźka. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, nowy rozdział czeka już na Twoją ocenę :**

      Usuń
  7. Cudny rozdział, kocham to ff i czekam na next <3 Jednocześnie jestem ciekawa i przerażona tym co zobaczyła Hailey na zewnątrz :)
    Zapraszam do mnie http://forever-young--styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz to wiele dla mnie znaczy. Oczywiście,że zajrzę :D

      Usuń
  8. Ach ta zazdrosc w pelni cie rozumiem Hailey :)

    OdpowiedzUsuń