Rano obudziły mnie mocne promienie słońca. No tak... nie mam zasłon. Muszę udać się na zakupy. Kiedy chciałam podnieść się z łóżka, poczułam, że coś mi to uniemożliwia. Była to Zoe oplatająca mnie nogami. Wczoraj rozmawiałyśmy do 2 w nocy, więc prawdopodobnie zasnęła. Dziwne, nie znamy się nawet doby a tak świetnie się dogadujemy. Lekko ją odpychając wstałam i udałam się do kuchni. Stać mnie na miłe gesty, więc przyrządzę dla nas jajecznicę.
- No hej ! - krzyknęła Zoe. Przestraszyłam się tak, że jajko upadło na płytki rozbijając się.
- Sprzątasz to! - warknęłam do dziewczyny, po czym obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej ! To tylko powitanie! Nie wiedziałam,że jesteś taka strachliwa! Ale dobra, posprzątam, bo widzę, że robisz nam śniadanko. Trafiłam na odpowiednią współlokatorkę! - odpowiedziała Zoe wycierając rozlane jajko.- Wiesz zapomniałam Ci powiedzieć, czasami moja mama robi mi umm... niezapowiedziane wizyty po pewnej sytuacji, więc... tak tylko ostrzegam jakby co.
- Rozuumiem. Teraz opowiadaj o tej sytuacji.
-Kiedyś zabalowaliśmy. Harry i Lou zostali u mnie na noc. Kilka butelek na stole i tym podobne. Nagle... wchodzi mama. Skitrałam chłopaków w szafie, ale ona przywiozła mi kilka nowych ubrań i... myślę, że resztę sama sobie dośpiewasz.- uniosła brwi patrząc na mnie. Ja tylko wybuchnęłam śmiechem i wróciłam do robienie jajecznicy.
- To było pyszne. Jesteś taka niesamowita, nie to co moja była współlokatorka.- moim wyrazem twarzy zachęcałam ją, by kontynuowała.-Kiedyś zapomniałam kluczy z mieszkania, więc wróciłam po nie. Otwieram drzwi a tam... Kelsey siedzi na sofie w mojej seksownej bieliźnie, wydająca dziwne dźwięki przed internetową kamerką. Była tak zażenowana, że nawet nie fatygowałam się by ją wyrzucić, sama się spakowała.
- Taa, nie sądzę, że po takim wydarzeniu mogłybyście dalej na siebie patrzeć- odpowiedziałam, a uśmiech nie opuszczał mojej twarzy
- Najgorsze było to, że dałam kupę forsy za tę bieliznę...ugh szmata- westchnęła tłumiąc śmiech.
Resztę dnia spędziłyśmy na oglądaniu filmów obyczajowych i wspólnych rozmowach. Absolutnie pokochałam tę dziewczynę !
- No to wychodzimy! - krzyknęła Zoe wstając z kanapy.
-Co ? Gdzie?
-Idziemy z ekipą na miasto, a ty oczywiście też jesteś zaproszona - odpowiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
- Cóż... dobra.- odparłam.
-No to się zbieraj kochana!Nałożyłam lekki makijaż i poprawiłam włosy. Byłam gotowa.
Po dziesięciu minutach drogi pieszo stałyśmy pod jakimś pubem. W środku czekali już na nas wszyscy. Przywitałyśmy się. Zoe usiadła przy Louisie a ja obok Harrego.
- Mm cześć piękna- powiedział loczek-Dzisiaj niestety trochę skromniej- dodał lustrując mój ubiór. Ja momentalnie spaliłam buraka i spuściłam głowę przypominając sobie wczorajszą sytuację.
- Długo będziesz mi to wypominał?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Aż do kolejnego takiego występu. - odpowiedział figlarnie unosząc brwi, na co ja wywróciłam oczami. Spoczęły one na parze przy ścianie. Vicky siedziała na kolanach Zayna. Poczułam wtedy niemiłe ukłucie w brzuchu. To chyba była zadro...nie, nie, nie ! Moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Zayna. Uśmiechnął się lekko przygryzając dolną wargę. O mamciu, niech on przestanie ! Nagle przy stoliku znalazł się Niall z tacą pełną piwa. Było też dla mnie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale niepewnie spojrzałam na Zoe. Właściwie...co mi szkodzi ? Tak dawno nie czułam tego smaku.
Zegar wskazywał 19 , więc piliśmy od godziny. Chłopcy uregulowali rachunek i wyszliśmy z pubu. Liam niósł Nialla na barana. Zoe obściskiwała się z Louisem. Vicky już dawno gdzieś zniknęła, a ja Zayn i Harry śpiewaliśmy harcerskie piosenki zaczepiając przechodniów. Dawno nie byłam tak pijana, albo... nigdy nie byłam pijana. Harry zainteresował się starszym panem sprzedającym hot-dogi, więc dołączyłam do niego.
- Panie hot-doggerze, poproszę paróweczkę! - krzyknął chwytając ketchup i rozlewając go po jego koszuli. Wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
- Ja też chcę paróweczkę !
- Kochanie, to w domu, proszę nie zgarszaj tego starszego pana!- loczek cmoknął w jego stronę posyłając mu niegrzeczne spojrzenie.
-Przestań głupku!-krzyknęłam na Harrego rzucając w niego kilkoma bułkami.
- Wynocha mi stąd !- warknął sprzedawca.
- Ciszej proszę pana- powiedział Harry zdejmując mu jego czapkę i zakładając ją sobie.Zaczęłam się tak śmiać, że przewróciłam się na wózek, który runął na ziemię razem ze wszystkimi hot-dogami.
- O nie !
- Policja! Policja! - zaczął wołać starszy pan wskazując na młodego oficera przypatrującego się nam i zmierzającego w naszym kierunku. Zanim się obejrzałam Harrego już nie było, a ja stałam osłupiała. Nie wiem ile by to trwało, gdyby nie Zayn przerzucający mnie przez ramię i biegnący przed siebie.Czułam się bardzo dziwnie, jednak wolałam to niż przejażdżkę radiowozem. Po kilku minutach postawił mnie na ziemi w jakiejś ciemnej, zaniedbanej uliczce.
- Jesteś... ugh, dziękuj mi, bo inaczej siedziałabyś teraz w areszcie.- powiedział głęboko wpatrując mi się w oczy.
- Nie bądź taki przemądrzały, muszę lecieć, nara - odpowiedziałam i odwróciłam się stawiając powoli kroki.Nagle poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego.
- Na prawdę nie chcesz mi nic powiedzieć? Zresztą... nie pozwolę ci samej wrócić o tej porze, nawet nie znasz drogi.- syknął i ruszył przed siebie wciąż trzymając mnie za ramię. Zdecydowałam się nie sprzeciwiać i grzecznie kroczyłam obok niego. Ciągle potykałam się o... właściwie nic, a Zayn śmiał się pod nosem, za co oberwał kilka kuksańców. Nasza wycieczka nie była długa, lecz kompletnie nie znałam tamtej okolicy. Gdy dotarliśmy do drzwi mieszkania Zayn stanął na przeciwko mnie. Tak intensywnie wpatrywał się w moje oczy. Pomijając fakt ,że przez alkohol ledwie trzymam się na nogach , to teraz czując jego zapach powinnam już leżeć na ziemi. Po chwili jego zadziwiająco delikatna dłoń dotknęła mojego policzka. Jego twarz zbliżyła się do mojej. Ciśnienie gwałtownie wzrosło. Jak się oddycha?
- Następnym razem uważaj, skarbie. - mruknął do mojego ucha, powodując dreszcze na całym moim ciele. Po sekundzie widziałam go zbiegającego po schodach. Odetchnęłam głęboko i odnalazłam kluczyki w kieszeni. Weszłam do mieszkania, omijając całujących się Zoe i Lou. Runęłam na łóżko i od razu zasnęłam. Śniłam o brunecie z czekoladowymi oczami.
Jest 10 rano. Pochłonęłam już trzy butelki wody . "Hej, jestem Kac Morderca, teraz będę ci cholernie uprzykrzał resztę dnia."- podświadomość naśmiewała się ze mnie. Głowa niemiłosiernie mnie bolała, ale wczoraj wiedziałam o konsekwencjach, więc nie mogę narzekać. Leniwie zeszłam z kanapy spoglądając przez okno. Było deszczowo i pochmurnie, nie tak wyobrażałam sobie wakacje. To tylko potęguje moją dzisiejszą nostalgię.
Reszta dnia minęła podobnie jak jego początek. Spałam, przeglądałam portale społecznościowe czy słuchałam muzyki. W pokoju zjawiła się Zoe z kubkiem gorącej herbaty. Proszę, żeby ona była dla mnie.
-Trzymaj biedaku. - podała mi kubek.Taaak. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Dziękuję.- odparłam radośnie. Dostrzegałam co raz więcej zalet w posiadaniu współlokatorki.
-Masz jakieś plany na dzisiaj ?- zapytała
-Żartujesz ? Jakie mogę mieć plany ?- parsknęłam.
- Nie wiem, możesz dziergać swetry, przeliczać kolekcje znaczków pocztowych czy...
- Przestań, Aż tak nudna nie jestem, ale rzeczywiście nie mam tu znajomych...no może oprócz kuzyna w poprawczaku i cioci z alzheimerem.- odpowiedziałam jej. Nie znałam w Nowym Jorku praktycznie nikogo, dlatego nie miałam możliwości częstych wypadów na miasto, a samotność nie cieszyła mnie tak bardzo jak kiedyś.
- Cudowne towarzystwo. Dlatego masz mnie, no i chłopaki cię polubili, szczegó...-w tym momencie urwała,z aczynając kaszleć- Dzisiaj wpadają za około....- nie dokończyła bo przerwał nam dzwonek do drzwi- teraz- uśmiechnęła się i poszła otworzyć. Spoglądając na swoje odbicie w telefonie, przeraziłam się Wyglądłam jak potwór! Błyskawicznie wyciągnęłam kosmetyczkę z szuflady i zaczęłam nakładać ulubiony podkład, rzęsy lekko wytuszowałam, a włosy rozczesałam. Mogłam stwierdzić, że wyglądałam przyzwoicie. Byłam z siebie dumna, makijaż w 90 sekund. Mój życiowy Mount Everest. Chwilę mojego samouwielbienia przerwał Harry wchodzący do mojego pokoju.
- Cześć.- rzucił na powitanie.
- Hej.
- I jak po wczorajszym ?- zapytał tłumiąc śmiech.
-Nawet mnie nie denerwuj. Mogłam być w takich tarapatach. Byliśmy głupi i tyle.-odparłam z rozbawieniem.
- To? To to było nic. Jestem znany z gorszych wybryków.- odpowiedział,.opierając się o farmugę drzwi.
- Co masz na myśli ?
- Być może słyszałaś kiedyś o nagim szaleńcu przy fontannie ? - pokiwałam przecząco głową- Coż... nie ? W takim razie zostawię cię w niepewności. Teraz chodźmy do reszty.-zaproponował, na co z chęcią przystałam.
- Robimy noc filmową! -krzyknęła Zoe wkładając płytę do odtwarzacza- Zaczynamy od horrorów. Rozejrzałam się, poszukując miejsca. Niestety, wszystkie były zajęte. Wypuściłam z płuc głębokie westchnieńcie. Już miałam usiąść na podłodze, kiedy zostałam wciągnięta na czyjeś kolana. Obróciłam głowę i ujrzałam Zayna. Wyglądał perfekcyjnie, więc z trudem powstrzymywałam się od podziwiania jego urody. Uśmiechnął się lekko i nachylił się.
- Witaj skarbie- mruknął do ucha. Znowu te dreszcze, znów ciśnienie wzrasta.- Pięknie pachniesz.-skomentował.
- Emm.. cześć Zayn.- niepewnie się uśmiechnęłam, skrywajac się za maską niewzruszonej jego komplementami.
- Wyspałaś się po wczorajszym ?
- Nie sądzę . Strasznie bolała mnie głowa i wiesz, chciałam cię przeprosić wczoraj byłam nieznośna i dzięki za uratowanie.
- Nie ma sprawy,mogę cię tak częściej ratować.- mówiąc to przejechał nosem po moim policzku, a ja automatycznie zadrżałam.Film się zaczął. Czułam się fantastycznie, a jednocześnie nieswojo. Dodatkowo wzrok Vicky ciskał pioruny w moją stronę. Postanowiłam to zignorować i skupić się na horrorze. Szczerze, był to jeden z najstraszniejszych jakie w życiu widziałam. W momencie kiedy mała dziewczynka otwierała drzwi, w których stało monstrum wzdrygnęłam się i lekko podskoczyłam. Brunet objął mnie ramieniem i wyszeptał ciche "spokojnie". Nagle poczułam potrzebę, więc zeszłam z Zayna i poszłam do łazienki. Po kilku minutach, kiedy weszłam do salonu zobaczyłam Vicky zajmującą moje miejsce. Coż...to było do przewidzenia. Udając niewzruszoną usiadłam na kolanach Harrego. Chłopakowi najwyraźniej się to spodobało, bo szeroko się do mnie uśmiechnął. Czując spojrzenie mulata lekko przytulałam się do loczka udając przestraszoną.
Film dobiegł końca. Zoe włączyła lampy i wyłączyła napisy końcowe. Czułam ulgę bo ledwo nad sobą panowałam. Byłam padnięta, a oczy same mi się zamykały. Wszyscy zaczęli wstawać i żegnać się przytuleniem. Kiedy doszłam do Zayna niepewnie oddałam uścisk.
- Skarbie, nie musisz we mnie wzbudzać zazdrości.- powiedział po czym mrugnął i wyszedł. Znowu zostawił mnie taką osłupiałą.Zazdrości? Jakiej zazdrości ? Chciałam go zdenerwować. To nie było miłe z jego strony,kiedy pozwolił blondynce zająć moje miejsce. Później jeszcze spoglądał na mnie z wyrzutami i wściekłością w oczach.
- Zoe! Czy... um ...Zayna i Vicky coś łączy ? - zanim się zorientowałam wypowiedziałam te słowa. Chciałam zniknąć w tym momencie lub sprawić, aby magicznym sposobem dziewczyna nie usłyszała mojego pytania.
- Nie, nie, z tego co wiem jedyne co ich łączy to kilka wspólnych... nocy. Ani Zayn, ani Vic nie bawią się w związki.- odpowiedziała, a ja nie wiedziałam czy ta wiadomość jeszcze bardziej mnie przygnębiła czy ucieszyła. Postanowiłam nie ciągnąć tematu, bo Zoe jeszcze by sobie coś pomyślała.
-Dlaczego pytasz ? Czy ty...? Nie proszę cię, nie sądzę,że Zayn to odpowie....
- Nie coś ty, zwykła ciekawość, a teraz lecę, padam z nóg, dobranoc.- ominęłam ją i ruszyłam do sypialni. A jednak sobie coś pomyślała... W momencie, kiedy opadłam na miękką pościel, zawibrowała mi komórka-sms od nieznanego numeru.
Dobranoc Kochanie . Z xo