sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział V

                     Były godziny wieczorne. Zoe prowadziła mnie przez ulice Nowego Yorku. Nie miałam na to ochoty, ale nie mogłam wygrać z jej determinacją. Wielokrotnie pytałam, jaki jest cel naszej małej podróży, lecz bezskutecznie. Czułam, że z każdym krokiem powietrze staje się chłodniejsze. Potarłam dłońmi ramiona, próbując zapewnić sobie odrobinę ciepła. Żałowałam, że nie wzięłam swojego grubego swetra. Skręciłyśmy w boczną uliczkę. Nie miałam bladego pojęcia, gdzie się znajdujemy. Po chwili do moich uszu dobiegły głośne rozmowy i śmiech. Z każdym metrem głosy wydawały się być coraz bardziej znajome. Zerknęłam na dziewczynę, bezgłośnie zadając serie pytań odnoszących się do tego, co planuje. Odwróciłam wzrok i skupiłam się na otoczeniu. Miejsce to wyglądało na opuszczone i zaniedbane. Otaczały je wysiedlone już kamienice. Samotna lampa wydobywała niewielką smugę światła, ale pozwoliła mi ona na rozpoznanie postaci. Na starych skrzynkach i zardzewiałych beczkach siedzieli Zayn, Harry, Niall, Liam, Louis i Vicky. W ich pobliżu można było dostrzec kilka puszek po piwie, a w ich dłoniach tlące się końcówki papierosów. Kiedy mnie ujrzeli natychmiast zamilkli, przez co poczułam się niezręcznie. 
                  - Hej. - zaczęła Zoe.- Jak wiecie, Hailey jest już z nami i o wszystkim wie. Nie było wyjścia po tym, co zobaczyła.- w tym momencie jej wzrok spoczął na Mulacie, jednak nie uzyskała od niego żadnej reakcji.
                 - Czemu ja o niczym do cholery nie wiem? - gwałtownie podniosła się Vicky, a jej ton głosu był wyraźnie zbulwersowany.
                 - Nie było okazji Vic, opowiem ci wszystko.- powiedział Niall uspokajając blondynkę, po czym oddalili się nieco od grupy. Stałam tam jak...sierota. Nie wiem czy to odpowiednie określenie, ale tak z pewnością wyglądałam.
Co mam teraz zrobić? Powinnam coś powiedzieć?  Nigdy nie byłam w tym dobra. Zwykle mówię, kiedy to zbędne, a milczę, gdy nie wypada. Miałam wrażenie, że wtargnęłam do ich świata niczym intruz, a oni są teraz zobowiązani znosić moją osobę.
                 -  Spokojnie Hailey.- powiedział Louis, widząc moją niepewność.- Nic się nie zmieniło. Tamto to przeszłość. Nie stresuj się w naszej obecności. Myślę, że Zoe już ci wszystko wytłumaczyła. Cieszymy się, że nie odeszłaś. Traktujmy się tak jak przedtem. - po tych słowach, jak po machnięciu czarodziejską różdżką, wszyscy wrócili do normalnych rozmów. Spuściłam głowę, przyglądając się asfaltowej nawierzchni. Ciągle czułam jakiś ciężar na ramionach. Muszę sobie z tym poradzić i usunąć to wydarzenie z pamięci. Być może jestem zbyt wrażliwa, ale to pierwszy raz, kiedy byłam świadkiem czegoś podobnego. Mam kruchą osobowość, ale przynajmniej jestem tego świadoma. Rozważałam wiele opcji, wśród nich była także ucieczka, lecz odrzuciłam tę możliwość. Miałam cichą nadzieję, że coś uratuje mnie od tego kłopotliwego spotkania. Czułam się potwornie nieswojo, a wręcz żałośnie, popadając w marazm.  Moje rozmyślenia przerwała postać, która stanęła naprzeciwko mnie. Niepewnie uniosłam głowę, a mój wzrok spotkał się z ciemnymi tęczówkami Zayna, które lekko błyszczały w świetle księżyca.
               - Możemy pogadać? -zaczął, wpatrując się we mnie.
               - Okej.- tylko tyle zdołałam wydobyć z zaciśniętego gardła.
               - Ale nie tutaj. Chodźmy stąd.- wskazał na rozciągającą się przed nami uliczkę. Ruszyłam za nim. Ciągle było mi zimno i co jakiś czas pocierałam ramiona.
                - Trzymaj.-powiedział, zdejmując z siebie jeansową kurtkę.
                - Nie, nie. Teraz to tobie będzie zimno.
                - Nie dbaj o to. Po prostu załóż- odpowiedział obojętnie, nie fatygując się nawet spojrzeniem na mnie.
                - Dziękuję. Więc o czym chcesz porozmawiać? -zapytałam, chociaż doskonale wiedziałam, do czego będzie zmierzał.
                - Przepraszam, że wtedy cię zostawiłem. Zadzwonił Harry i... mieliśmy poważną sprawę do załatwienia. Ten facet był naprawdę zły, poza tym wiózł coś, co nie należy do niego.
                - Nie musisz się mi tłumaczyć. Chcę zostawić to wydarzenie za sobą.
                - Czyli między nami już w porządku?
                - Myślę, że tak.-mruknęłam i uśmiechnęłam się szczerze, co zostało odwzajemnione przez Zayna.
                - Chciałaś odejść?- nagle wypalił.
                - Tak. Zrozum, to było dla mnie...
                - Rozumiem. Skarbie, wiem, że jesteś trochę z innego świata.- znowu mnie tak nazwał. Myślałam, że już z tym skończyliśmy, ale to nie zmienia faktu, że za każdym razem, kiedy mnie tak nazwie, po moich plecach przebiegają dreszcze. Zastanawiałam się czy w ten sposób ukazuje swoją nonszalancję, czy zwraca się tak do każdej dziewczyny 
               - Dokładnie, ale wy pokazujecie mi coś nowego.
               - Czy ty myślałaś może, że my możemy zrobić ci krzywdę?- zapytał, a ja lekko się zdziwiłam. Nie wiem ile zajęło mi zastanawianie się nad odpowiedzią,
               - Tak. Nie wiem czemu, to po prostu się we mnie pojawiło.
               - Nadal tak sądzisz?
               - Nie. Naprawdę nie. - odparłam szczerze, ale jednocześnie bałam się ,że przeciwną odpowiedzią mogłabym go urazić.
               - Cieszę się. Wiesz, że nie możesz się mnie bać, jasne? Przy mnie nic ci nie grozi- powiedział, a w tym momencie nasze palce zetknęły się na sekundę. Poczułam wtedy prądy roznoszące się po każdej komórce mojego drobnego ciała. 
                - Trzymam cię za słowo- dodałam, by nieco rozluźnić atmosferę.
                - No wiesz, chyba, że sama będziesz tego chcieć.- dodał, uśmiechając się zadziornie.
                - Co masz na myśli?
                - Gdybyś ty wiedziała, co mam na myśli...-zaśmiał się melodyjnie.
                - To co?
                - To dostałbym teraz w policzek- śmiech znowu wydobył się z jego ust. Kocham ten dźwięk, który udzielił się teraz i mi.
                - Nie sądzę, nie jestem aż tak brutalna.-odpowiedziałam.
                - Nigdy nie dałaś żadnemu facetowi z liścia? -zapytał, unosząc brwi.
                - W sumie, był taki jeden.
                - Co zrobił?
                - Klepnął mnie w tyłek, tak sądzę.- powiedziałam, na co Zayn wybuchnął gromkim śmiechem.
                - Skarbie, to co myślałem, nie może równać się z klepnięciem w tyłek.- po jego wypowiedzi poczułam, jak  palą mnie policzki. Dobrze, że ciemność panująca w parku, przez który aktualnie szliśmy, uniemożliwiała mu ich zobaczenie.
                 - Myślę, że możemy skończyć ten temat Zayn. -wydukałam, bo czułam, że to cholerne zakłopotanie przyprawi mnie o zawał.
                 - Więc, opowiedz mi coś o sobie. -zaproponował.
                 - Sądzę, że nie mam ci nic ciekawego do powiedzenia. 
                 - Dlaczego się tutaj przeniosłaś?
                 - Cóż...oprócz studiów, to przez matkę, która niewyobrażalnie mnie wkurza. Jesteśmy w nieciekawej sytuacji. Mama znalazła sobie kochanka, brat się wyprowadził, a ojciec siedzi w więz- w tym momencie urwałam, zdając sobie sprawę z tego, jak się rozgadałam. Nie znam go na tyle, a mam wrażenie, że wie za dużo. Może to powód mojej wewnętrznej potrzeby wygadania się i zaufania, które nie wiem, z jakiego powodu czuję do Zayna. Znowu czułam się jak kompletna idiotka. W ciągu ostatnich dni chyba opuścił mnie Bóg i wszelkie opamiętanie czy rozsądek.
                - Spokojnie, nie musisz wszystkiego mówić, ale chcę, żebyś wiedziała, że zawsze jestem... w razie czego.-odrzekł, a ja czułam, jakby czytał w moich myślach.
                 - A jak było z tobą? -zapytałam.
                 - Urodziłem się w Bradford, w Anglii. Miałem problemy z ojcem, właściwie nie wiem, czy jest godny tego, aby go tak nazywać. Zaraz po rozwodzie rodziców, przenieśliśmy się tu z mamą, babcią i moimi dwiema siostrami. Miałem wtedy 16 lat. Zaczęliśmy nowe życie. W domu byłem dobrym synem, bratem i wnuczkiem. Mama nie wiedziała, w jakie towarzystwo się wpakowałem, co robiłem. Mieliśmy kłopoty finansowe, musiałem im jakoś pomóc. Z czasem stały się niezależne, a ja pozostałem w tym, i do tej pory jestem tego członkiem. Wiesz, o czym mówię Hailey.- obrócił głowę i spojrzał mi w oczy. Pokiwałam głową.
                - Dziękuję, to miłe, kiedy ktoś się przed tobą otwiera i pozwala na to samo. -dodał.
                - To nic wielkiego, jeśli nie można zrobić nic konkretnego, powinno się chociaż wysłuchać .-powiedziałam, posyłając mu uśmiech.
                - Dla mnie to wiele znaczy.- odpowiedział. 
                - Zayn mam pytanie, skąd miałeś mój numer ?- zapytałam, kiedy przyszło mi to do głowy.
                - Mam swoje tajne sposoby, mała- nazwał mnie tak samo, jak w treści tamtego sms-a.
                - Zoe przyszła ci z pomocą?- powiedziałam, unosząc lewą brew.
                - Jesteś zbyt bystra, nie pozwalasz mi wyjść na przebiegłego w twoich oczach - odpowiedział. Rozglądając się, zorientowałam się, że tylko kilka merów dzieli nas od naszego bloku. 
                 - Więc, dziękuję za... rozmowę.- powiedziałam, stając przed drzwiami wejściowym.
                 - To ja dziękuję i cieszę się, że wszystko jest okej.- odpowiedział, stawiając krok bliżej mnie. W tym momencie znowu obudził się mój umysł, a słowa Zoe odtworzyły się  w mojej głowie.
Muszę zatrzymać się z nim tylko na przyjacielskich relacjach. To jak on wykorzystuje dziewczyny... może to samo planuje ze mną? A może jestem zbyt pewna siebie, a on stara się jedynie być miłym i znosić moją obecność?

                  -  Tak. Nie ma za co. Dobranoc Zayn. -odpowiedziałam i szybko go wyminęłam, wchodząc na klatkę. Wbiegłam po schodach, a po chwili znajdowałam się w mieszkaniu. Zdejmując ubrania, aby wejść pod prysznic, zauważyłam, że wciąż mam jego kurtkę. Uniosłam ją i zaciągnęłam się jej cudownym zapachem. Skarciłam się w myślach za takie zachowanie i odłożyłam ją. Zmyłam z siebie makijaż, stosując idealny do tego preparat. Weszłam do szklanej kabiny i zasunęłam ją. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą, a na ciało wylałam owocowy żel pod prysznic. Po piętnastu minutach leżałam już w łóżku. Usłyszałam krótki dźwięk oznajmujący przychodzącą wiadomość. 
Nie uciekaj tak szybko następnym razem.
Nie odpowiedziałam, tylko odłożyłam telefon na stolik. Podciągnęłam kołdrę pod samą szyję i zamknęłam oczy. W mojej głowie natychmiast pojawiła się twarz Zayna. Jego ciemne, lśniące tęczówki, idealnie skrojone wargi, ułożone włosy i ten czarujący uśmiech. Przebudziłam się z tego transu i przeciągnęłam dłońmi po twarzy, próbując przywrócić swoje myśli do porządku.


               Wygodnie rozłożona na miękkiej kanapie, oglądałam powtórki czwartego sezonu "Przyjaciół". Nie ważne, jak dokładnie znałam fabułę tego serialu, za każdym razem bawił mnie jednakowo. Zoe siedziała przy otwartym oknie, paląc papierosa. Zgłodniałam, więc podeszłam do lodówki. Cóż... pusta. Jeśli chodzi o utrzymanie prządku w mieszkaniu, jesteśmy niemal perfekcyjne, ale uzupełnianie lodówki to coś. o czym zwykle zapominamy. Dziwne, huh ? A ja tak kocham jeść.
Na zwykły biały T-shirt ubrałam flanelową koszule w kratkę. Podwinęłam jej rękawy i zabrałam portfel oraz komórkę.
             - Wychodzę do sklepu! -krzyknęłam, otwierając drzwi.
             - Kup mi batona Hershey's! - odpowiedziała Zoe, kierując swoje spojrzenie na mnie.
             - W porządku. - dodałam, wychodząc.
Po dziesięciu minutach drogi pieszo byłam przy supermarkecie. Chwyciłam za wózek i rozpoczęłam zakupy. Po kolei wybierałam to, co było nam potrzebne. No może nie do końca, bo sięgnęłam także po mrożoną pizzę i kilka słodyczy. Wmawiałam sobie, że kiedyś spalę te kalorie i głęboko wierzyłam ,że kiedyś nadejdzie ten dzień determinacji. Stojąc przy stoisku z nabiałem, poczułam kilka szturchnięć w ramię. Niepewnie odwróciłam się na pięcie i zboczyłam wysoką blondynkę. Szeroko się szczerzyła, a jej uśmiech mógłby rozjaśnić całe to pomieszczenie.
              - Hailey? - zapytała, wpatrując się we mnie.
              - Shirley ?- spytałam, niedowierzając własnym oczom.
              - To naprawdę ty, dziewczyno, jak dawno cię nie widziałam! - wykrzyczała, rzucając się na mnie z otwartymi ramionami. No tak, Shirley i ten jej odwieczny optymizm. Przyjaźniłyśmy się przez pierwsze dwa lata liceum. Potem dziewczyna przeprowadziła się z rodziną do Nowego Yorku. Byłyśmy naprawdę blisko, a wiadomość o jej wyjeździe kompletnie mnie załamała. Na początku utrzymywałyśmy kontakt, ale z czasem stawał się on coraz słabszy.
              - Co za przypadek!- powiedziałam, ponownie się do niej przytulając.
              - A co ty tutaj robisz ?
              - Od października zaczynam na NYU. A jak z tobą ?
              - Ja wybieram się na Columbia University. Słuchaj, masz może dzisiaj czas? Tyle się nie widziałyśmy, trzeba to koniecznie nadrobić kochana! - odpowiedziała, klaszcząc w dłonie.
             - W zasadzie, tylko dokończę zakupy i jestem wolna.
             - Świetnie. To skoczymy do kawiarni za rogiem. - odpowiedziała, po czym obie ruszyłyśmy, poszukiwać ostatnie produkty.


             - Żartujesz? Nick i Olivia?- zapytałam, dławiąc się ciastkiem czekoladowym.
             - Naprawdę! Zrzuciła kilka kilogramów, zaczęła używać kosmetyków, ścięła włosy i wyfarbowała je na blond. Teraz niezła z niej laska. Cieszę się, że mój braciszek w końcu się zakochał.- odparła Shirley, wyraźnie zadowolona.
              - Muszę ją zobaczyć! Pamiętam ją jeszcze za czasów, kiedy była rudawą dziewczyną z nadwagą.- stwierdziłam, biorąc łyka ulubionego frappuccino.
              - Pewnie! Zapoznam cię też z moim chłopakiem- Zackiem. A jak u ciebie? Pojawił się ktoś, kto skradł twoje serce? - zapytała, lekko się uśmiechając.
              - Właściwie to nie.- odpowiedziałam, obracając kubek w dłoni.
              - Tak myślałam. Wiecznie niedostępna Hailey Levison. Pamiętasz Simona Colinsa? Największe ciacho ze szkoły uganiało się za tobą, a ty go ignorowałaś.- powiedziała.
              - Oj daj spokój, nigdy nie podobali mi się blondyni.- odparłam, uśmiechając się.


Wnosiłam siatki z zakupami na drugie piętro. Zerknęłam na zegarek - 20:57. Odrobinę zasiedziałam się z Shirley, ale tak bardzo tęskniłam za tą dziewczyną. Cudownie było znów ją zobaczyć. Pewnie wkrótce znowu się spotkamy. Wyciągnęłam klucze z breloczkiem Statuy Wolności- czujecie ten klimat  Nowego Yorku? Otwierając drzwi, natychmiastowo zderzyłam się z mocnym zapachem tytoniu i ... marihuany. Z głośników wydobywała się piosnka "Loyal" Chrisa Browna. W salonie siedziała cała ekipa Zoe. Wyraźnie widać było dopisujące im humory i niezwykle "przyjemną" aurę unoszącą się w powietrzu. Rzuciłam im ciche "cześć" i zabrałam się za rozpakowywanie zakupów.
           - Hailey! Siadaj z nami! - krzyknął Harry,  otwierając srebrne, metalowe pudełeczko, jakby był to najcenniejszy skarb świata. W środku znajdowało się kilka skrętów. Przewróciłam oczami, czego po chwili pożałowałam. Od jakiegoś czasu staram się pozbyć tego nawyku.
           - Nie, dziękuję. - rzuciłam, wkładając ostatni karton mleka do lodówki. Chciałam go wyminąć i zaszyć się w swoim pokoju, jednak loczek chwycił mnie za nadgarstek i gwałtownie pociągnął mnie na swoje kolana. Szczelnie objął mnie ramionami, nie dając możliwości ucieczki. Czułam na sobie chłodne i przenikliwe spojrzenie Zayna. O co mu do cholery chodziło? Przysięgam, pewnego dnia nauczę się czytać ludzkie myśli, patrząc w oczy.
           - Zagrajmy w prawda czy wyzwanie! - wypalił Niall.
           - Poważnie stary? - wycedził Louis.
           - To świetna zabawa! - powiedział blondyn, wyrzucając ręce w górę. Bez wątpienie coś już wypalił.
           - Chyba kiedy jesteś w podstawówce.-  stwierdził szatyn, a Niall zignorował go, kładąc butelkę na stoliku, następnie nią kręcąc. Korzystając z chwilowego poluźnienia uścisku, zeszłam z kolan Harrego i usiadłam obok niego. Padło na Liama.
          - Prawda czy wyzwanie?
          - Prawda.
          - Czy Alex w końcu pozwoliła ci zabrać jej dziewictwo ?- zapytał Niall, a Liam uniósł lekko brwi.
         - Tak. - odpowiedział, po czym wszyscy zaczęli mu wiwatować, co nieco mnie rozśmieszyło. Liam zakręcił butelką i tym razem wypadło na Zayna.
         - Wyzwanie, nie jestem mięczakiem. - odrzekł rozbawiony, nie czekając na zadanie mu pytania. Chłopak zaczął długo rozmyślać nad zadaniem, przez co został kilka razy skarcony przez niecierpliwego Harrego. Nagle jego wzrok spoczął na mnie, na co lekko się wzdrygnęłam.
         - Pocałuj Hailey. - powiedział Liam. Czy ja dobrze usłyszałam? Co na Boga w niego wstąpiło? Wydawał się taki... porządny. Dlaczego akurat mnie? Nie zdążyłam nawet zaprotestować, a usta Mulata przywarły do moich. Całował tak zachłannie i niedbale, natomiast moje wargi nawet nie drgnęły. Nie zamierzałam odwzajemnić tego pocałunku. Zayn oderwał się ode mnie po mniej więcej sześciu lub siedmiu sekundach z wyraźnym grymasem na twarzy.
           - Dlaczego mnie nie pocałowałaś? - szepnął mi na ucho tak, że tylko my mogliśmy to usłyszeć. Nie odpowiedziałam. Zayn obrócił się i chwycił za butelkę i ... czy nie dość przygód na dzisiaj? Padło na mnie.
           - Prawda czy wyzwanie?
           - Prawda.- odpowiedziałam, niewzruszona tym ,że w jego oczach wyjdę na tak zwanego mięczaka.
           - Spałaś kiedyś z kimś? - zapytał Zayn, podczas kiedy ja byłam przytłaczana przez spojrzenia wszystkich obecnych. Milczałam. Poczułam tworzącą się na dłoniach wilgoć. Nerwowo założyłam kosmyk włosów za ucho. Cholera! Ta cisza wydawała się być zbyt głośna! Oczywiście, że nie. Nawet nie miałam chłopaka. Czułam, że zaraz zacznę dusić się powietrzem.
             - Tak myślałem- prychnął. - Pieprzona cnotka! - rzucił, po czym po pokoju rozniósł się jego głośny śmiech. W moich oczach, jak na zawołanie wezbrały się łzy. Gwałtownie wstałam i pobiegłam do pokoju, zamykając go na klucz. Słyszałam pukanie i Zoe proszącą mnie o otwarcie drzwi. Zignorowałam ją. Usiadłam na łóżku i zamknęłam twarz w dłoniach. Dlaczego on mnie tak upokorzył? Czy to zemsta za to, że nie odwzajemniłam tego głupiego pocałunku? Przedwczoraj jeszcze wszystko między nami było w porządku. Teraz... teraz go nienawidzę!

                                                                            ~~*~~


21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cudo!!
      Kochana ale długi rozdział! :D
      Dziękuje za kom na moim blogu <3
      Cysia

      Usuń
  2. Świetny rozdział.
    Zayn ty dupku. Upokorzyłeś Hailey!
    Dobrze się czytało ten długi rozdział, czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Zayn ma rozdwojenie jaźni, czy jak? No dobra, bez przesady, może nie zaraz choroba...
    Chciałabym opublikować twoje ff na katalogu, który właśnie zaczynam tworzyć, więc czy mogłabyś (jeśli nie masz nic przeciwko) przesłać mi na maila (aludwiczek@op.pl) opis tego opowiadania? Byłabym wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://opowiadania-ffs-i-nie-tylko.blogspot.com/

      Usuń
  4. Ooo rzesz !! Boże jak ja cię kocham <3 Ty sprawiasz, że chcę aby twoje rozdziały nigdy się nie kończyły, pomijając fakt, że czytając je czasami zapominam jak się oddycha :* Ciekawi mnie bardzo zachowanie Zayn'a, bo nie mogę go w żaden sposób rozgryźć, ale to dobrze, bo moja ciekawość jest jeszcze większa :P Pozdrawiam i weny życzę ^^

    PS Jestem w trakcie pisania 16 rozdziału, więc powinien się nie długo pojawić xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Cię po prostu <33
      Na pewno wpadnę xo

      Usuń
    2. W sumie to już go dodałam :P

      Usuń
  5. Świetny :D Zayan :*
    Zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo kochana! :3
    Wiesz? Współczuję Hailey. Myślałam, po rozmowie jej i Zayna będzie wszystko w porządku. Przecież zachowywał się naprawdę spoko. Powiedziałabym, że nawet jak dżentelmen (dał jej kurtkę *-*), a tu taka niespodzianka. Też mam wrażenie, że ją tak nazwał, żeby się zemścić. Na miejscu Hailey też nie oddawałabym pocałunku. No hello! Przecież bohaterka nie jet jakaś, że będzie całowała się z kim popadnie. To trochę wstydliwa dziewczyna (jak ja xD), ale ma swój rozum. Gdyby chciała, to okej.
    I pomyśleć, że zaczynałam już lubić Zayna... Hm. Może po prostu tylko teraz sprawia takie wrażenie, a późnej się zmieni? Jak na razie to jestem na niego wściekła, że upokorzył Hailey.
    ,,- Shirley ?- spytałam, nie dowierzając.’’ niedowierzając
    ,,Poczułam tworząca się na dłoniach wilgoć. ’’ tworzącą
    Mimo wszystko uważam, że Hailey podkochuje się w Zaynie. Wciąż o nim myśli. Choć po tej sytuacji może być inaczej...
    Czekam kochana na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
    PS Dziękuję kochana z całego serduszka za oddany głos na mój blog! Jestem mega wdzięczna! ♥♥♥
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj kochana!
    Tak bardzo mi szkoda Hailey, wydawało mi się jak pogadała tak miło z Zaynem to będzie już wszystko dobrze,a ty gówno za przeproszeniem xd
    Palik to tempa pała xd Jak on mógł to powiedzieć przy wszystkich?!
    Mam nadzieje, że ona mu wygarnie porządnie,a Malik schowa się w krzaki ....
    I torche taki "żal" że Zayn to powiedział dla tego, że nie odwzajemniła pocałunku, no bo ej ona ma jakieś zasady nie? i nie będzie się lizać z kim popadnie no ludzie pomocy nooo.
    Rozdział jest tak bardzo genialny awhhhh no ubóstwiam ten blog na prawdę , tak bardzo się ciesze, że wpadłam na twój blog. No nic zostało mi tylko życzyć weny i do następnego genialnego rozdziału.
    PS: Nie obraziła bym się jakby Malik dostał po mordzie xxxx
    Dobra uciekam skarbie weny dziewczyno!
    Pss: Jest z tobą jakiś kontakt na przykład tt chętnie bym z tobą porozmawiała i o blogu i tak wgl xd *patrzy się wzrokiem, ala pedofila* No nic mam nadzieje, że masz tt spełniła byś moje marzenie numer (już nie pamiętam jaki ale cri) xd
    Dobra uciekam, bo robi się dziwnie jaki mi cutke odwala ale ciii xd
    PSS: Na prawdę przydało by się walnąć Malika xd hahahha
    Buziaczki :*


    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś z opcji 'Anonimowy'. Dlaczego? Nie chcę mi się logować... :D
    Do rzeczy... Wspaniały rozdział! Świetny!
    Jest 1.12. w nocy, więc nie obrażaj się, ale komentarz nie będzie długi...
    Wspaniały! Świetny!
    Masz kurde talent... :**
    Czekam na następny!
    (Dzisiaj) Anonim <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boze swiety jestes extra normalnie cie kocham.:)Zayn to dupek tak upokorzyc dziewczyne na mejscu Hailey dalabym mu jakas nauczke a przede wszystkim ignorowala ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam! Taa, nowa jestem... Ale nadrobiłam cudowne rozdzialiki :*
    Wróćmy do tego...
    Zajebisty kochana!
    I tak, zgadzam się z innymi wyżej, Zayn powinien dostać w mordę...
    Cholera, mama woła! Lecę!
    Czekam na następny!
    Aniołek :*

    OdpowiedzUsuń
  11. <3! Bark mi słów nie wiem co napisać, kocham to opowiadanie. Jestem strasznie niecierpliwa i czekam na dalszy ciąg wydarzeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Eh, Zayn to dupek. Podoba mi się rozdział, ale naprawdę myślisz, że twoja zabawa 17 komentarzy = nowy rozdział jest dobra? Ja nawet tego nie skomentuję. Przecież jak będzie im się chciało komentować to będą to robić, a to jest conajmniej bez sensu. Spotykałam się już z takim czymś. I co? Jak autorka nie poprosiła o takie coś to było ledwo parę komentarzy. Nie bierz tego jako jakiś atak, ale no...
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com
    http://loveme-likeyou-do-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej!
    Zapraszałaś, więc wpadłam. Nawet szybko uwinęłam się z nadrobieniem rozdziałów i komentuję dopiero tutaj, bo nie mam w zwyczaju komentować pod każdym rozdziałem, gdy nadrabiam spore zaległości.
    Szczerze, bardzo mi się tutaj spodobało, choć przy pierwszym, drugim rozdziale nie byłam przekonana, że tu zostanę. Miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje, sama ni wiem czego. Wydawało mi się, że te początkowe rozdziały ciężko Ci się pisało. To jakieś moje dziwne odczucia, nie przejmuj się :)
    Jednak akcja szybko się rozkręciła i zdążyłam już polubić bohaterów. Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się znajomość Hailey z Zaynem, zwłaszcza po tym, jak ją upokorzył.
    W ogóle byłam zaskoczona, że cała paczka należy do gangu....
    Czekam na kolejny rozdział.
    Byłabym wdzięczna, gdybyś informowała mnie o nowościach:
    http://chichot--losu.blogspot.com
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. hejka :)
    kocham tego bloga <3 z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam Aniołku!
    Już na pierwszy rzut oka rozdział jest znacznie dłuższy.
    Jestem naprawdę mile zaskoczona.
    Na początku rozdział był dość słodki.
    Rozmowa, akcja z kurtką, później zaczęło się rozkręcać i ... drama na koniec.
    Co ten chłopak zrobił?! Jak można upokorzyć w ten sposób dziewczynę i to przy wszystkich?! Nie można tak robić?! Zero zasad moralnych!
    Tak bardzo mi jej szkoda, gdybym była na jej miejscu Zayn już dawno dostałby po mordzie. Już nie raz uderzyłam chłopaka i to praktycznie za nic, a za takie świństwo nie wiem co bym zrobiła.
    Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczy się cała akcja.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział Message.
    Życzę weny i pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem ;)
    Kochana...
    To jest kolejny niesamowity rozdział :) naprawdę mi się spodobał ;) jest genialny!
    Wiele mnie jeszcze ciekawi... Hm... Jestem ciekawa, czym nas jeszcze tutaj zaskoczysz.
    No, ale chwila... Jak można tak upokorzyć dziewczynę? Nie...
    Eh...
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń